Nowe Ateny

Nowe Ateny — zbitka barwnych i oryginalnych cytatów z dzieł zapomnianych — anegdot z towarzystw wszelkiego autoramentu — literackich plotek różnej akuratności. Mądrym dla memoryjału, idiotom dla nauki, jak mawiał Benedykt Chmielowski. Więcej informacji?

Petőfi, «Homer i Osjan»

Wiersz Homer i Osjan Sándora Petőfiego w tłumaczeniu historyka literatury, Juliusza Wiktora Gomulickiego — z tomu Zygzakiem.

Gdzież są dziś Grecy i gdzież są Celtowie?
Jedni i drudzy zniknęli,
Niby dwa grody wspaniałe,
Przepadło w morskiej czeluści.
Dwie tylko wieże sterczą z wód otchłani,
A te dwie wieże — to Homer i Osjan!

Pierwszy był żebrakiem,
A drugi synem królewskim.
To przepaść!
W jednym wszelako byli sobie równi,
Bo obaj byli ślepcami.
Może to płomień, co gorzał w ich duszach,
A może świetny blask ich wielkiej sławy
Odebrał światło ich oczom?

O wzniosłe duchy! Gdy tylko dotkniecie
Strun swoich lutni czarodziejską dłonią,
Zaraz tworzycie — niby słowo boże —
Świat jakiś nowy przed ludzkim obliczem:
Przedziwnie piękny
I przedziwnie wielki!

Czy wy słyszycie Homera?
W pieśni się jego, jak w kopule niebios,
Odbija uśmiech łagodnej radości;
Tutaj się rodzi purpura jutrzenki
I świetne złoto południowych godzin,
Spływając później łagodnym potokiem
Na lazurowe fale morskiej toni
I na objęte nią zielone wyspy,
Na których z ludzkim rodzajem bogowie
Mile pospołu igrają.
Dzieląc twoje zabawy, o boska miłości!

A czy widzicie, oto tam, Osjana?
We mgłę spowity, nad Północnym Morzem,
Wśród dzikich skał, pospołu z groźną burzą
Huczy swą pieśń poprzez bezkształtną noc…
I wstaje księżyc,
Zachodzącemu słońcu prawie równy
Krwawą czerwienią,
Ponurym światłem pokrywając pustkę,
Po której krążą w posępnych szeregach
Cienie rycerzy
Poległych wśród bitwy.

Wszystko promienne
I wszystko kwitnące —
Zawiera twoja pieśń,
Przodku żebraków, Homerze!
Wszystko ponure
I wszystko pustynne —
Zawiera twoja pieśń,
Potomku królów, Osjanie!

Śpiewajcie dalej, śpiewajcie wciąż dalej,
I bijcie ciągle w struny boskich lutni,
Homerze i Osjanie!
Nadejdą lata,
Wieki, tysiąclecia,
I bezlitośnie wszystko wdepcą w ziemię
— Wy tylko jedni będziecie im święci! —
Na wszystko wówczas tchną zgnilizną śmierci
I tylko wieniec na waszej siwiźnie
Zostanie wiecznie zielony!

22 IX 2014 # # # # # #

Petőfi, dwa wiersze

Dwa wiersze Sándora Petőfiego, słynnego węgierskiego poety romantycznego, w tłumaczeniu Juliusza Wiktora Gomulickiego, świetnego varsavianisty, syna poety Wiktora Gomulickiego. Z tomu Zygzakiem.

Moja pierwsza rola

Zostałem oto aktorem
I w pierwszej roli
Wypadło, żem mógł na scenie
Śmiać się do woli.

Śmiałem się przeto serdecznie,
Bo rychło zgadłem,
Że w tym zawodzie mi nieraz
Płakać wypadnie.

Duch, że nieśmiertelny, wierzę

Duch, że nieśmiertelny, wierzę,
Lecz nie w niebie ma mieszkanie,
Jeno tutaj, na tym świecie,
Długie jeszcze wędrowanie.
Pomnę, że wśród innych wcieleń
W Rzymie zwałem się Kasjuszem,
W Szwajcarii — Wilhelmem Tellem,
A w Paryżu — Demoulins’em…
I tu jeszcze kimś zostanę.

(W PIW-owskim zbiorze poezji Petőfiego znalazłem te same tłumaczenia podpisane — Barbara Skalska. O samej pani Skalskiej jednak nic nie znalazłem, zakładam więc, że to pseudonim Gomulickiego).

03 III 2014 # # #

Blake, «Londyn»

Słynny wiersz Williama Blake’a, Londyn, w dwóch tłumaczeniach — Stanisława Barańczaka:

Wśród ulic, które rój lichwiarzy
Wykupił wraz z Tamizą mętną,
Błądzę — i widzę w każdej twarzy
Słabości i niedoli piętno.

Każdy głos, klątwa, krzyk urwany,
Płacz, którym Dziecko trwogę głuszy,
Dźwięczy w mym uchu jak kajdany
Wykute w kuźni ludzkiej duszy.

Gdy Kominiarczyk płacze z cicha,
Bledną kościołów ciemne ściany;
Kiedy żebrzący Żołnierz wzdycha,
Krwią spływa Pałac pozłacany.

Lecz w nocy słyszę też, jak z dala
Klnie młodociana Nierządnica:
Zarazą ślubne Łoże kala,
Jadem dziecięcą Łzę nasyca.

I Juliusza Wiktora Gomulickiego:

Błądząc po ulic korytarzach,
Tamizy przemierzając szlak,
Widzę na wszystkich wokół twarzach
Słabości znak, niedoli znak.

A każdy krzyk, co mąci ciszę,
Każdej dzieciny płacz i lęk,
I każda klątwa, którą słyszę,
To niewidzialnych kajdan brzęk.

Słyszę, jak świątyń czarne mury
Kominiarczyka płaczem drżą,
A szloch żołnierza spływa z góry
Po pałacowych ścianach — krwią.

W noc czarną słyszę zaś najczęściej,
Jak ladacznica młoda klnie,
Małżonkom zatruwając szczęście,
Dziecięciu wyciskając łzę.

03 XII 2013 # # # #